sobota, 28 września 2013

Rozdział XV - Wszystko okej ?

-Między nami ...-zaczął cicho brunet ,ale nie dane było mu skończyć
-Jack ,proszę nie mów tego .Nie mów ,że z nami koniec .To przez Erice ? -zapytała łamiącym głosem blondynka
-To nie przez Erice ,po prostu ,nam się nie uda -odparł obojętnie
-Ty nie widzisz co ona próbuje zrobić ? Ona chce ,abyśmy się kłócili ,nie znam jej ,aż tak dobrze ,ale z tego co zauważyłam ,niezłe z niej ziółko .Nie dajmy się poróżnić -odparła silnie blondynka łapiąc bruneta za ręce.
-Ona już to zrobiła -westchnął .
Po policzkach blondynki zaczęły lecieć łzy ,które opadły na stolik .Szybko je starła i podniosła wzrok na bruneta .W oczach miała chęć mordu i nienawiści .
-A więc to koniec ? Zrywasz ze mną ? -zapytała ,głos coraz bardziej jej się łamał
-Tak .To koniec -odparł stanowczo brunet
Blondynka szybko się podniosła z krzesła ,wzięła torebkę i ruszyła do wyjścia .
-Kim ,zaczekaj ! -powiedział głośno brunet i złapał ją za rękę ,sprawiając ,że blondynka zatrzymała się .
-Zostaw mnie ! Jak ja mogłam być tak głupia ,myślałam ,że się zmieniłeś ,ale jesteś dalej frajerem ,który łamie serca każdej dziewczynie .A więc gratuluję . Udało Ci się zdobyć Crawford -powiedziała oschle blondynka wyrywając się z uścisku bruneta i wyszła trzaskając drzwiami ...
Brunet zapłacił rachunek ,wziął swoją kurtkę i ze spuszczoną głową ruszył do wyjścia .
Po wyjściu obojga ,dziewczyna wychyliła głowę z menu ,a chłopak odwrócony tyłem do wyjścia ruszył w kierunku szatynki .
-Miałaś genialny plan -powiedział szeroko uśmiechnięty Peterson <Brody>
-Wiedziałam ,że poskutkuje .Teraz pora na dalszy plan działania  -odparła z triumfem w oczach szatynka<Erica> i stuknęli cicho szklankami ,wypijając cały napój ....
Oczami Kim :
Po dwudziestu minutach doszłam do domu .Mój makijaż był cały rozmazany .Ciągle trzymałam się za brzuch.Pewnie z tych wszystkich nerwów .Łzy leciały do tej pory .Musiałam je ścierać ,aby cokolwiek widzieć .Resztkami sił ruszyłam na samą górę .Rzuciłam torbę na łóżko i z rezygnacją opadłam na łóżko .Nie wiem ile minut wpatrywałam się w sufit ,ale nagle usłyszałam głos .Go.
-Kim -powiedział ciepło .
Szybko się podniosłam .Stał oparty o framugę .Jego oczy malowały ulgę ,niepokój ,szczęście i co najważniejsze miłość
-Wszystko okej ? -zapytał niepewnie .Pokręciłam przecząco głową i bez zastanowienia ruszyłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona 
-Ta kłótnia była straszna -powiedziała przygaszona Kim
-Zgadzam się ,aż zbyt realna -westchnął 

Objęłam go za szyję ,a on przyciągnął mnie do siebie składając na moich ustach czuły pocałunek .Po chwili oderwaliśmy się od siebie a ja spojrzałam mu głęboko w oczy
-Kocham Cię-powiedział słodko Jack

-Ja Ciebie też -powiedziałam i złapałam bruneta za rękę siadając z nim na łóżku
-Mam nadzieję ,że twój plan się uda . Dobrze ,że do mnie od razu zadzwoniłeś i powiedziałeś o waszej rozmowie  -powiedziała Kim cicho
-Chciałem odzyskać twoje zaufanie -powiedział ze spuszczoną głową Brewer
-Hej ! -powiedziała blondynka łapiąc twarz bruneta w swoje dłonie -Niczego ani nikogo nie straciłeś .Jestem przy Tobie i zawsze będę -odparła pewnie blondynka .Przyciągnęła jego twarz do swojej i ich usta złączyły się w znacznie dłuższym pocałunku .Ona chciała mu przekazać całą swoją miłość i pokazać jak bardzo go kocha ,a on również nie pozostawał jej dłużny ,odpowiadał na pocałunki równie żarliwie i z ogromną pasją .

Tymczasem w szpitalu :
Grace siedziała  przy łóżku swojego chłopaka w fartuchu szpitalnym i trzymała go za rękę  .Był podłączony do wielu aparatur ,gdzie Grace mogła patrzeć jak bije jego serce .Łzy leciały niepohamowanie kiedy widziała jak wygląda .Miał całą poobijaną twarz ,był blady i miał bandaż na głowie . Sama nie wyglądała lepiej.Podpuchnięte oczy od płaczu ,blada twarz i braku uśmiech ,brak jej cudownego uśmiechu . Dzisiaj założyła dżinsowe spodnie ,oraz szary sweter z czarnymi rękawami i do tego czarne conversy
Włosy związała w koński ogon .Nie miała sił na nic ,nawet na ubiór .Od dwóch dni nie spała .Nie mogła.Cały czas przed oczami miała same czarne scenariusze .Ze smutkiem w oczach popatrzyła w stronę drugiego łóżka .
Julia też nie trzymała się najlepiej .Bo jej chłopak był w gorszym stanie .Ma bardziej kruche kości i jest delikatny przez co mocniej cierpiał,ale ona właśnie za to go kochała .Za jego delikatność ,kruchość ,nawet za to ,że boi się zarazków ,bo to czyni go wyjątkowym .Założyła żółty sweter ,czarne rurki oraz czarne baleriny .Nie miała siły na makijaż ,nawet na słaby uśmiech ,ale miała siły ,aby zabić osobę ,która zrobiła to jej wybrankowi .
-Chcesz kawy ? -zapytała słabo Julia podnosząc się z krzesła
-Poproszę -odpowiedziała cicho Grace
Green <Julia > skinęła głową i wyszła z sali .Powolnym krokiem ruszyła do automatu ,w celu zamówienia ciepłego napoju . Wrzuciła monety do małej dziurki i chwyciła gotowe kawy w dłonie .Nagle ktoś postukał ją po ramieniu .Zdziwiona ciemnowłosa-blondynka odwróciła się .Przed sobą ujrzała brązowooką szatynkę .
-Mmm pyszna kawa -powiedziała szatynka pijąc kawę
-Przepraszam znamy się ? -zapytała lekko zdenerwowana
-Ty mnie nie znasz ,ale ja Cię znam bardzo dobrze Julio -powiedziała tajemniczo
-Niby skąd ?-zadrwiła Green
-Wiesz Seaford to małe miasteczko .Przejdźmy do rzeczy -powiedziała chłodno Adams <Erica> -Masz ze mną współpracować ,bo znów skrzywdzę wszystkich których kochasz ,szczególnie Miltona  -powiedziała z chytrym uśmieszkiem
-To ty to zrobiłaś ? -warknęła Green 
-Nie radzę .Raz ,jesteś słaba , a dwa ze mną nie wygrasz -powiedziała ze sztucznym uśmiechem Erica widząc jak Julia zaciska pięści
-Wracając do naszej współpracy ...-powiedziała szatynka wygodnie siadając na krześle szpitalnym
-Nie będę z Tobą współpracować szmato -powiedziała wyprowadzona z równowagi Green
-Licz się ze słowami Julio .Komu tym razem mam połamać żebra ? -zapytała z chłodem w głosie Adams 
-Tknij ich tylko . A pożałujesz -warknęła Julia 
-Wątpię .Nie zastraszaj mnie, nie boję się okularnicy -powiedziała znudzona Erica 
-Czego ty chcesz ? Kim ty w ogóle jesteś ? Po co tu się w ogóle zjawiłaś ? -zadawała pytania zdenerwowana Julia 
-Dobre pytania Green ,ale wszystko opowiem Ci w swoim czasie .Pamiętaj o jednym .Powiedz komukolwiek o naszej rozmowie ,a przejadę twoimi ząbkami wszystkie ulice w Seaford rozumiesz ? -zapytała łapiąc za gardło Julie .Blondynka straciła dopływ tlenu .Otwierała i zamykała usta jak ryba wyjęta z wody .Przestraszona pokiwała głową kilka razy .Z triumfem w oczach puściła gardło blondynki .
-Cieszę się ,że się rozumiemy .Odezwę się do Ciebie wkrótce Julio -powiedziała tajemniczo Erica i opuściła korytarz szpitalny .Julia usiadła na krześle i próbowała uspokoić swoje drżące ręce .Ze strachem w oczach spojrzała na salę gdzie Grace całuje rękę Martineza .
-Co ja mam zrobić ? -powiedziała cicho na korytarzu łapiąc się na korytarzu ,lecz nie otrzymała żadnej odpowiedzi ....
U Jacka i Kim : 
Brewer siedział na łóżku blondynki czekając ,aż blondynka wyjdzie z łazienki .Po 20 minutach oczekiwania
uśmiechnięta blondynka wyszła przebrana z łazienki . Przebrała się  w białe rurki ,żółty sweterek i białe conversy . Włosy związała w koka .Założyła delikatny podkład ,a oczy wydłużyła tuszem .Usta musnęła błyszczykiem malinowym i spryskała się mgiełką o zapachu lawendy
-Jestem gotowa Jack .To robimy tak jak się o umawialiśmy .Ja wychodzę pierwsza i zamykam dom ,następnie ty przez balkon wymykasz się i idziesz inną drogą .Spotkamy się w szpitalu -westchnęła
-Co jest ? -zapytał z troską brunet
-Nie chcę wmawiać wszystkim ,że nie jesteśmy razem . Każda laska ze szkoły będzie chciała Cię zdobyć -odparła ze smutkiem i z niezadowoleniem blondynka
-Nie uda im się to .A wiesz czemu ? -zapytał ciepło Jack na co blondynka pokręciła głową.Brunet wziął dłoń Crawford i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej . 

-Bo moje serce ,jest już dawno zajęte -odparł szepcząc w usta Kim . Blondynka nie wytrzymała i złożyła czuły pocałunek na miękkich ustach Brewera,który od razu odwzajemnił pocałunek z podwojoną mocą .Niestety nie zdążyli zatracić się w pocałunku,gdyż przerwało im stukanie do drzwi .Niechętnie oderwali się od siebie i ruszyli na dół .Brunet stanął przy schodach ,a blondynka poszła sprawdzić kto przerwał im tą cudowną chwilę .Ze zrezygnowaniem  w oczach odsunęła się od wizjera .
-Jack za drzwiami stoi ...

Przed Wami rozdział XV :3
Jak wam się podoba :) ?
Mnie nie zbyt :<
Wiem ,że długo nie było tu rozdziału ,ale naprawdę
NIE MIAŁAM WENY :O
Dopiero wczoraj go skończyłam >.< !
A dodaje teraz bo byłam w szkole od 8 rano :(
Jakaś porażka ,myślałam ,że sobie pośpię do 10:00 :/ !
Dobra wracając do bloga ...
JAK MYŚLICIE KTO STAŁ ZA DRZWIAMI ?
CO ZROBI JULIA ,ABY OCHRONIĆ PRZYJACIÓŁ ?
TEGO DOWIECIE SIĘ JUŻ NIEBAWEM ^^
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ DLA
ALEXANDRY HOWARD -która zmieniła wygląd bloga i motywowała mnie do pisania przez Fejsa hahahah dzięki śliczna ;* !
oraz PATT HOWARD :D -ZA SZANTAŻE KTÓRE MNIE MEGA ROZŚMIESZAŁY DZIĘKI CZEMU ZNACZNIE LEPIEJ MI SIĘ PISAŁO DZIĘKUJĘ MORDECZKO  ♥
KOCHAM WAS LASKI ,BEZ WAS TEN BLOG BY NIE POWSTAŁ ♥♥♥♥

DO NAPISANIA KOCHANE :* !

CZEKAM NA WASZE OPINIE KOCHANE ♥ !

czwartek, 12 września 2013

Rozdział XIV - "Wracaj tam ,skąd przyszłaś "

-Erica -powiedział chłodno ,ale za razem z zaskoczeniem brunet
-Witaj Jack-powiedziała z zmysłowym szeptem brunetka ,na co Brewerowi zrobiło się nie dobrze
-Jack ty ją znasz ? -zapytała zdziwiona blondynka
-O tak ,Jack zna mnie doskonale ,przeżyliśmy razem cudowne chwile prawda Jack ? -zapytała uśmiechając się złośliwie
-Po co tu przyjechałaś ? Skąd wiedziałaś ,że tu jestem ? -brunet zadał kolejne pytanie
-Wiesz ma się swoje źródła .A poza tym stęskniłam się Jack -powiedziała i spojrzała na Crawford -Wiesz co Jack nie sądziłam ,że będziesz spotykał się z taką wieśniaczką ,myślałam ,że bierzesz dziewczyny z wyższej półki ,takiej jak ja -westchnęła na co Crawford zacisnęła ręce w pięść
-Słucham ? -warknęła blondynka
-Chyba słyszałaś idiotko -powiedziała z sztucznym uśmiechem ,a Crawford ruszyła w jej kierunku ,ale nie zdążyła nawet postawić pierwszego kroku ,gdyż została zatrzymana przez Brewera
-Posłuchaj Erica ,ale uważnie .Nasza historia ,o ile tak ją można nazwać trwała bardzo krótko i skończyła się równie szybko .Nic mnie z Tobą już nie łączy ,nie mamy wspólnych spraw ,nic .Więc dobrze Ci radzę wracaj tam ,skąd przyszłaś -powiedział szorstko Jack ,na co Kim szeroko się uśmiechnęła
-Zanim pójdę ,zapytam się o waszych przyjaciół .Jak się miewają ...Jerry i Milton nieprawdaż ? -zapytała chytrze się uśmiechając
-Mają się ....chwila skąd o nich wiesz ? -zapytał zdziwiony Jack
-Nie pamiętasz jak miałeś dziwne przeczucie ,że ktoś Cię śledzi i nie powiedziałeś tego swojej dziewczynie ,lecz Jerremu ? - powiedziała szepcząc i zajęła krzesło szpitalne
-Jack ,dlaczego nic mi nie powiedziałeś ? -zapytała z wyrzutem blondynka
-Właśnie Jack dlaczego nic nie powiedziałeś ? -zapytała udając oburzenie brunetka
-Nie chciałem Cię martwić ...-zaczął brunet ,ale nie dane było mu skończyć
-To nie jest wytłumaczenie ,mamy mówić sobie wszystko rozumiesz ? To się nazywa zaufanie .Kim ona w ogóle jest ? -zapytała wskazując na brunetkę ,która patrzyła na paznokcie
-Moim największym błędem -westchnął
-Pytam poważnie Jack Albo wiesz co ,na razie nic mi nie mów .Muszę pójść do domu ,jeśli załatwisz sprawę z tym czymś daj mi znać -powiedziała zmęczona blondynka i pocałowała namiętnie chłopaka w usta.Spojrzała z nienawiścią na Erice i ruszyła w stronę wyjścia rozmyślając na temat całego zajścia ...
Tymczasem u Jacka i Ericki :
-Jak długo będziesz ją jeszcze okłamywał ? -zapytała Ericka kładąc ręce na klatce piersiowej ,które od razu zostały strącone
-Ale z czym okłamywał ?-zapytał zaskoczony a przede wszystkim zdenerwowany brunet
-Z tym ,że coś do niej czujesz .Daj spokój Jack obydwoje dobrze wiemy ,że to nie prawda .Przelecisz ją i zostawisz .Przecież to twoja codzienność i doskonale o tym wiesz,ale mi to nie przeszkadza ,mało tego najbardziej Cię takiego lubię i nie pogniewałabym się gdybyśmy wrócili do tego sposobu spędzania czasu -brunetka przyciągnęła do siebie bruneta i namiętnie pocałowała . Niestety nie zdążyła zatracić się w pocałunku ,gdyż została odepchnięta .
-Ci kompletnie odbiło ! Nie waż się tego robić nigdy więcej ,bo pożałujesz rozumiesz !? -warknął
-Nie ,Jack ,to ty czegoś  nie rozumiesz . Jerry i Milton mieli przekazać Ci moja wiadomość ze szpitalnego łóżka ,ale postanowiłam się pofatygować -westchnęła
-O czym  ty mówisz ? Chwila ... to ty stoisz za ich pobiciem ! -powiedział olśniony brunet .
Klask.Klask .Klask .
-Brawo Jack ,jak na to wpadłeś?-zaśmiała się złośliwie brunetka
-Idę z tym na policję ,Ciebie trzeba leczyć -powiedział zdenerwowany brunet i ruszył do wyjścia
-Nie radzę -krzyknęła brunetka sprawiając ,że brunet zatrzymał się i odwrócił w jej kierunku -jeżeli powiesz o tym komukolwiek ,następną osobą ,którą skrzywdzę będzie twoja dziewczyna i twoja przyjaciółeczka jak ona się nazywa ...ach tak Grace ,a poza tym mam czyste rączki ,niczego mi nie udowodnisz -powiedziała po raz kolejny śmiejąc się ,jednak po chwili spoważniała -moja wiadomości brzmi następująco -zerwij z Crawford i to szybko ,albo zranię  twoich kolejnych przyjaciół .Od kogo by tu zacząć ....Julia ,Grace ,Eddie czy przejść od razu do Kim -zapytała ściszając głos
-Nie odważysz się -powiedział brunet zaciskając pięści
-Nie odważę ? Nie była bym tego taka pewna ,zobacz dwójka leży już na szpitalnym łóżku, ciężko poturbowana -powiedziała wskazując na Martineza i Krupnicka -dziewczynami zajmę się osobiście ,a szczególnie Crawford -powiedziała pewnie . -Daję Ci 24 godziny na zerwanie z Crawford i pamiętaj ....ma w to uwierzyć .Tik ,tak ,Tik tak ,czas leci Jack -powiedziała jadąc po jego klacie i odeszła ze zwycięskim uśmiechem
Oczami Jacka :
Nie mogę w to uwierzyć .To przez nią leżą tutaj Jerry i Milton .Ona jest do wszystkiego zdolna ,nie zna żadnych zasad i nie wie co to :miłość ,uczucie i ciepło.Jak ja mogłem z nią być i tego nie zauważyć !? ,ale to nie byłem ja .Leciałem wtedy na alkoholu ,dragach ,nie byłem sobą .Dopiero Seaford ,paczka i Kim mnie odmieniła .A teraz muszę pójść do niej i ją zranić .Nie wiem czy potrafię to zrobić ,zbyt bardzo ją kocham ,aby sprawić jej ból ,ale muszę dla jej bezpieczeństwa . -takie myśli kłębiły się w głowie bruneta ,który siedząc spoglądał na swoich przyjaciół .Po jego policzku poleciała jedna samotna łza ....
Oczami Kim :
Wyszłam z prysznica ,odświeżona ,zrelaksowana ,ale nie do końca uspokojona .Kim ta laska do cholery jest ! Pojawia się znikąd i już działa mi na nerwy i sprawia ,że mam ochotę ją zabić .Jack napisał mi sms ,mamy spotkać się o Phila Fala Fela.Napisał ,że to pilne .Postanowiłam założyć ten zestaw. czyli ciemno zieloną bluzkę zapinaną na guziki ,z cieniutkim paskiem ,ciemne dżinsowe spodnie ,oraz wysokie szpilki.Zrobiłam kreski eyelinerem ,rzęsy wydłużyłam tuszem,a usta musnęłam błyszczkiem malinowym i spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami .Z włosów zrobiłam kłosa ,który strasznie mi się spodobał .Gotowa do wyjścia wzięłam torebkę do ręki i założyłam skórzaną kurtkę . Zamknęłam dom i ruszyłam do Phila Fala Fela .
   Po dwudziestu minutach dotarłam na miejsce .Przez szybę zobaczyłam Jacka ,który bawił się telefonem obracając go w różne strony .Wzięłam głęboki wdech i z uśmiechem na ustach ruszyłam do stolika ,przy którym siedział brunet .
-Cześć Kim ,ślicznie wyglądasz -powiedział Jack starając się uśmiechnąć jednak wyszedł mu z tego grymas .
-Hej ,dzięki -odpowiedziała blondynka ciepło
-Kim musimy poważnie porozmawiać . -powiedział szorstko brunet
-Jack mam się bać -zapytała się przestraszona blondynka
-Między nami ....
No to mamy XIV rozdział :) !
Jak wam się podoba ;* ?
Bo mi nawet ,nawet :3
Jak myślicie co powiedział Jack do Kim ?
Czy spełni polecenie Ericki ?
Tego ..dowiedzieć się w następnym rozdziale ^^
Naszła mnie dzisiaj wena ,więc machnęłam szybko rozdzialik dla Was
Mam nadzieję ,że wam się spodoba ,
a szczególnie
 EVELYYN HOWARD 
dla której dedykuję ten rozdział ♥ !
Czekam na wasze opinie i
na rozdziały U WAS ♥ !
Do napisania ♥!