niedziela, 9 marca 2014

Rozdział XIX - "Nie będę siedziała z tym cwelem"

Bywają takie dni i noce,które zmieniają wszystko.Bywają takie rozmowy,które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat.Nie możemy ich przewidzieć.Nie możemy się na nie przygotować.Czyhają gdzieś na nas,zapisane w łańcuchu pozornych przypadków,nieuchronne jak świt po ciemności.

-Co Ci odbiło? -pyta wściekły Brewer podnosząc się z ziemi.Z jego nosa cieknie strużka krwi ,a policzek jest cały czerwony.
-Co mi odbiło !? To nie ja zdradzam swoją dziewczynę -warczy Martinez zaciskając ręce w pięść
-To nie jest twoja sprawa Jerry-mówi patrząc chłodno na Martineza
-I tu się mylisz kolego.Obiecałeś mi,że nie skrzywdzisz Kim.A zrobiłeś to..złamałeś jej serce-mówi podniesionym tonem
-Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać na ten temat.To sprawa pomiędzy mną a Kim -mówi spokojnie patrząc na Martineza
-No i Ericki -mówi z przekąsem Jerry
-Cześć Jerry -mówi Jack i odwraca się
-Jesteś idiotą -mówi z pogardą patrząc na Brewera

-Słucham ? -pyta rozzłoszczony Jack
-Jesteś idiotą.Zwykły skurwiel.Może ona z czasem Ci to wybaczy,ale nigdy nie zapomni.-mówi patrząc na wściekłego Jack'a i odchodzi zostawiając  Brewera samego ...

***
6 rano.Budzik jak zwykle o tej porze,każe mi wstawać.Przecieram dłonią twarz.Kolejna nieprzespana noc za mną.Wszystko o tej porze budzi się do życia,prócz mnie.Promienie słońca wpadają do pokoju.Jest cisza,która przeraźliwie mnie wykańcza.Sufit wydaje się być w tym momencie moim najlepszym przyjacielem.Spojrzałam na termometr znajdujący się na dworze.Dzisiaj jest 27 stopni na plusie.Następnie podeszłam do ogromnej szafy.Szybkim ruchem otworzyłam ją i po chwili namysłu chwyciłam ubrania.Zamknęłam drzwi od szafy i ruszyłam do łazienki.Tam zdjęłam pidżamę i weszłam pod prysznic.Po 20 minutach wyszłam z prysznica owinięta białym ręcznikiem i postawiłam swoje nogi na zimną terakotę.Byle jak związałam swoje blond włosy i zaczęłam myć zęby.Nałożyłam oczyszczający krem i po chwili go spłukałam .Gdy moja twarz  była czysta zaczęłam się ubierać.Założyłam czystą i bieliznę oraz wybrany strój czyli jasne dżinsowe szorty,bordową bluzę z napisem "Hollywood 95" do tego założyła kilka bordowych bransoletek i do tego krótkie conversy. Rozpuściłam włosy po czym delikatnie polokowałam je lokówką dzięki czemu powstałe delikatne fale.Na twarz delikatnie nałożyłam podkład,na oczach zrobiłam kreski eyelinerem,a rzęsy wydłużyłam tuszem.Usta pomalowała na szminką na czerwono.czerwień.Gdy skończyłam swoje przygotowanie wraz z pomalowanymi paznokciami na bordowo wyszłam z łazienki zgaszając światło.Wzięłam torbę z książkami oraz torbę na trening oraz chwyciłam gumy miętowe ,telefon i białe słuchawki i zeszłam na dół.Zegarek na telefonie wskazywał 7:50. Spóźnię się...trudno.Mam to gdzieś.Od dzisiaj wszystko się zmieni..ja się zmienię..
***
-Dobry sorze ,sory za spóźnienie -wykrzyknęła Kim wchodząc uśmiechnięta do klasy.Wszystkie oczy powędrowały ku niej..każdy chłopak nie mógł oderwać od niej wzroku,szczególnie jeśli chodziło o jej nogi.Uśmiechnięta powędrowała do ławki i zajęła miejsce koło Martineza posyłając mu ciepły uśmiech.
-Kimberly nie będziesz siedziała z Martinezem. Spóźniłaś się 15 minut.Ja wybiorę Ci miejsce.Usiądziesz z ..Jackiem -powiedział po chwili namysłu nauczyciel.Kim krzywo spojrzała na Jack'a ,który od 2 minut ciągle się na nią patrzył.
-Ale ja nie będę siedziała z tym cwelem -powiedziała głośno Kim.Wszyscy zamarli.Jack spuścił wzrok i patrzył w podłogę.
-Kimberly -zaczął nauczyciel,ale przerwał mu wybuch Kim
-NIE JESTEM KIMBERLY...tylko Kim.Uczy mnie sor. 2 lata i tak trudno panu zrozumieć,że jestem Kim ! -wybuchła Crawford patrząc na nauczyciela
-2 godziny kozy -powiedział wściekły patrząc na Crawford
-Świetnie-powiedziała sarkastycznie i siadła do ławki ,zajmując się rozmową
 z Martinezem.
***
-Idziecie po lekcjach do Milton'a ,do szpitala ? -zapytała Kim podchodząc do Odair i Martineza ,którzy objęci stali przy szafkach 
-Tak,idziemy. -powiedział uśmiechnięty Jerry na co Kim szeroko się uśmiechnęła
-To ja pójdę z wami jutro ,dzisiaj mam tą kozę -westchnęła Crawford

-Kim możemy pogadać na osobności ? -zapytała Grace i nawet nie czekając na odpowiedź Kim porwała ją na drugi koniec korytarza .
-Kim czy zrobiłam coś nie tak ? -zapytała Grace uważnie przyglądając się przyjaciółce
-Zwariowałaś ? -pyta ze śmiechem Kim
-No bo nie odbierałaś telefonów,nie oddzwaniałaś.Martwiłam się -mówi słabo się uśmiechając.Kim przymyka oczy i bierze głęboki oddech.
-Zapewne rozmawiałaś z Jackiem ...-zaczyna Kim i gdy widzi,że Grace kiwa głową kontynuuje -musiałam pobyć trochę sama ze sobą,ze swoimi myślami.Poukładać to wszystko.Po prostu tego potrzebowałam.Zranił mnie...cholernie mnie zranił.Ale jest już okej -mówi cicho Kim i zaciska usta,kiedy jedna pojedyncza łza spada na jej policzek.
Grace podchodzi do niej i mocno ją przytula,a Kim zamyka oczy i próbuje uspokoić oddech.Nie będę płakać.Nie tu -pomyślała Kim
-Grace naprawdę nic mi nie zrobiłaś.Wszystko jest okej..relacje pomiędzy nami się nie zmieniły -mówi posyłając jej łagodny uśmiech
-To strasznie się cieszę,choć do stołówki.Chłopaki pewnie znów zaczną odwalać -mówi z szerokim uśmiechem Grace i łapie za rękę Kim po czym zaczynają jak wariatki biec do na drugi koniec szkoły.
***
-Kim ! Kim! Kim -wrzeszczy na cały korytarz podekscytowana Grace
-Grace!Grace!Grace...co ?-pyta przedrzeźniając przyjaciółkę
-Milton się wybudził ! Jest przytomny -mówi uśmiechnięta Odair
-To cudownie ! Pędźcie do niego.Spotkamy się za dwie godziny,jak wyjdę z tego więzienia -mówi nie zadowolona
-Dasz radę mała -mówi posyłając ciepły uśmiech swojej przyjaciółce i całuje ją w policzek
-Na razie -mówi Grace
-Do zobaczenia -odpowiada Kim i rusza w stronę sali ,gdzie ma odsiadywać kozę  

***

-No Crawford nie będziesz już siedziała sama w tej sali.Masz kolegę do towarzystwa -mówi po godzinie pani Blue
Znudzona blondynka odrywa wzrok od kartki na której coś bazgrała.Crawford podnosi wzrok i patrzy na drzwi.-To chyba jakiś żart -prycha niezadowolona Kim kiedy w drzwiach widzi...









Dawno mnie tubyło.Wiem.Naprawdę to wiem.Ale nie mam czasu.Ani weny.Nic mi nie idzie.Włączam bloggera ,nowego posta i patrzę jak idiotka na białą kartę bo nie wiem co napisać ;/ ;o .Rozdział jest jaki jest.Komentować go nie będę.Ale mam pomysł na następny i mam nadzieję,że wam się spodoba:).Wiem,że jest krótki,ale zrekompensuję się wam następnym ;* !
Rozdział dedykuję Emily Moore ♥ ! KC MISIUUUUUU ;* ! 
A wam składam spóźnione życzenia z okazji DNIA KOBIET .Ja zostałam obdarowana ślicznymi tulipanami i życzeniami :)! A wy coś dostałyście ^^ ?

 
Do napisania ;*

Katherine Pierce♥

DODAŁAM NOWYCH BOHATERÓW ,WIĘC ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI "BOHATEROWIE "





7 komentarzy:

  1. widzi...Jacka!
    Świetny rozdział! :D
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Boski
    Wpadnij na mojego bloga
    http://do-wyboru-do-koloru-projekty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział mimo tego iż krótki, to wspaniały, ja również nie mogę się doczekać następnego.

    Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. I zobaczyła.... Jack'a! :D
    Krótki ale cudowny ♥
    Jakie piękne kwiatki! Ja również dostałam ^^
    Czekam na nowy i życze dużo weny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest jaki jest, czyli niesamowity. To miałaś na myśli? Innej opcji nie widzę :) Naprawdę swietnie napisany. To chyba pierwszy blog, jaki czytam, na którym Kim nie zmienia się w Barbie lub Emo po zerwaniu z Jackiem. I dobrze. Trzeba to przyjąć ze spokojem, mimo że boli. Kim to normalna nastolatka i bardzo się z tego cieszę :)
    Czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest jaki jest czyli WSPANIAŁY !!!
    Biedny Jack !
    Jak Jerry mógł go tak potraktować ?!
    Nawet gdyby to była prawda, to hellow!
    Przecież są przyjaciółmi! Niech coś zrobi, a nie krzyczy !
    W drzwiach widzi... Erikę, a może Jack'a...
    Chyba wolę tego drugiego.. Ta, nawet na pewno !
    Dziękuje za dedyk kochana !
    Kocham i czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ;) czekam na nexta :)
    Twoja Ann ;***

    OdpowiedzUsuń