sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział XVII-"Nie bój się,to tylko deszcz"

Wybiła godzina 16:00.Brunet czekał w parku,na Ericke. Coraz bardziej się denerwował.Miał ochotę ją zabić.Wiedział jednak,że musiał chronić swoich przyjaciół i Kim.Tylko to go powstrzymywało.Po chwili ujrzał jej szczupłą sylwetkę zmierzającą w jego kierunku.Brunetka podeszła do niego i złożyła na jego ustach soczysty pocałunek.
-Cześć kochanie-powiedział spoglądając na nią z uśmiechem
-Hej.-odpowiedziała lekko całując go w usta
-Podjąłem decyzję-zaczął od razu brunet
-I ?-spytała spoglądając na niego
-Pogadałem z rodzicami i zgodzili się.Możemy jechać choćby i zaraz-odpowiedział po chwili milczenia
-Jack to wspaniale !-Ericka szeroko się uśmiechnęła i namiętnie pocałowała w usta,brunet natychmiast odwzajemnił pocałunek.Knight przytuliła Brewera i chytrze się uśmiechnęła.Wszystko zmierzała według jej planu.
***
Grace siedziała w swoim pokoju i coraz bardziej się niecierpliwiąc czekała na telefon od Jacka.Od wczorajszej rozmowy nie potrafiła znaleźć sobie miejsca.Nerwowo złapała się za włosy,po raz kolejny przypominając sobie historię jej przyjaciela.Na dodatek Jerry nie odbiera od niej telefonu.Po chwili usłyszała telefon.Szybkim ruchem podniosła go z biurka.
-Nie odzywasz się już dobre 2 godziny.Wszystko w porządku ?-spytała z niepokojem
-Nic mi nie jest,powiedziałem jej,że wyjadę z nią.Ona chce wyjechać jutro.Spokojnie Grace trzymam się naszego planu,teraz Twoja kolej.Będę tam gdzie ustalaliśmy-usłyszała Odair
-Dobrze,trzymaj się-odpowiedziała Grace i zakończyła połączenie.Szybkim ruchem dłoni wpisała numer i wybrała połączenie.Długo nie musiała czekać.Crawford odebrała po dwóch sygnałach.
-Kimi co porabiasz ?-spytała Grace 
-Wyszłam z kąpieli i zamierzam się ogarnąć a co tam ? -usłyszała ciepły głos swojej przyjaciółki
-Może wyskoczymy na jakieś piwko,tak za półtora godzinki ?-spytała brunetka
-Myślę,że się wyrobię.Gdzie się widzimy ?-odpowiedziała blondynka 
-Spotkajmy się na tym naszym pomoście.Kupię piwka-odpowiedziała Grace
-Oki,no to do zobaczenia-odparła Crawford i obydwie się rozłączyły.
Grace napisała krótką wiadomość do Jack'a i usiadła ponownie pogrążając się w myślach.

***
Dochodziła godzina 20.Kim znajdowała się nieopodal pomostu na którym umówiła się z Grace.Niebo było zachmurzone,zapowiadało się na niezłą burzę,dlatego dziewczyna ciepło się ubrała.Po chwili znalazła się na pomoście,ale nie ujrzała na nim swojej przyjaciółki.
-Ta jak zwykle punktualna-mruknęła Crawford i wykręciła numer do Odair,jednak ta nie odebrała
-No co jest-jęknęła zirytowana
-Grace się tu nie pojawi-usłyszała za swoich pleców na co podskoczyła.Zdenerwowana odwróciła się i ujrzała Jack'a zbliżającego się do niej.Wzięła głęboki wdech,próbując uspokoić serce
-Co ty tu robisz ?-spytała cicho
-Muszę z Tobą porozmawiać-odpowiedział stając na przeciwko niej 
-Ale ja nie chce z Tobą rozmawiać-odpowiedziała podnosząc głos i napięcie się odwróciła odchodząc od bruneta

-Kim wysłuchaj mnie chociaż chwile-poprosił błagalnie Brewer chwytając Kim za nadgarstek
-Puść mnie-powiedziała cicho czując jak fala ciepła rozchodzi się po jej ciele
-Puszczę jak wysłuchasz-powiedział stanowczo
-Szantaż ? -warknęła zirytowana
-Kim proszę-jęknął spoglądając w jej oczy
Blondynka spuściła wzrok wbijając go w pomost,nie mogła patrzeć w Jego oczy.Zawsze im ulegała.
-Masz minutę-powiedziała stanowczo
-Wyjeżdżam.Jutro wyjeżdżam z Seaford.Na stałe wracam do Miami-zaczął Brewer.
Blondynka czuła,że właśnie traci grunt pod nogami.Miała już nigdy więcej go nie zobaczyć.
-Chciałem się pożegnać i dlatego musisz coś wiedzieć i musisz coś mi obiecać.Możesz myśleć co chcesz,ale wszystko co robiłem dotychczas,robiłem po to,aby Cię chronić.Wiem,że Cię zraniłem.Bolało mnie to tak samo jak i Ciebie.Ale wolałem Cię zranić,niż stracić.Tego nie wybaczył bym sobie do końca życia.Wyjeżdżam,aby Cię dalej chronić i naszych przyjaciół,ale Kim musisz mi obiecać...musisz mi obiecać,że będziesz na siebie uważać i będziesz ostrożna co do nowych ludzi,całkowicie zdystansowana na początku-brunet złapał w swoje dłonie twarz Kim.Chciał ostatni raz spojrzeć w jej piękne brązowe oczy,dotknąć jej zaróżowionych policzków,poczuć zapach Jego ulubionej mgiełki jakiej używała,poczuć smak jej ust i rozkoszować się nim tak długo jak będzie mógł.
-Jack..ale przed czym uważać ? Dlaczego musisz wyjeżdżać ?-blondynka była w stanie zadać tylko te dwa pytania
-Wszystkiego się dowiesz,ale nie teraz.Nikt nas nie może zobaczyć.-zakończył Brewer Nagle z chmur zaczął padać dość mocny deszcz.Pojawił się głośny grzmot,na co blondynka lekko podskoczyła.Brunet smutno się uśmiechnął.Wiedział,że boi się burzy.Tak bardzo chciałby spędzić z nią tą noc.
-Nie bój się,to tylko deszcz.Nic Ci się nie stanie Kim.Obiecuję-brunet nie wytrzymał i wpił się w usta Crawford.Zszokowana blondynka na początku nie odwzajemniała pocałunku,ale pod naciskiem bruneta nie potrafiła walczyć,zaczęła rozkoszować się tą chwilą.Ich języki wirowały ze sobą w dzikim tańcu,walcząc o dominację,którą wygrał Jack i to on dostąpił zaszczytu penetrowania podniebienia blondynki.Po chwili brunet oderwał się od blondynki.Kciukiem pogłaskał ją po policzku,a ona otworzyła swoje zaszklone oczy.
-Muszę już iść.Obiecaj mi,że będziesz na siebie uważać,nie musisz dla mnie,ale dla naszych przyjaciół,twojej rodziny.Obiecaj-prosił błagalnie spoglądając jej głęboko w oczy
Blondynka poczuła jak łza spływa jej po policzku.Wiedziała,że nie ma więcej czasu.Że to koniec.Nagle zachciała mu to wszystko wybaczyć.Zapragnęła,aby z nią tu został.Tu i teraz.Nic innego dla niej się liczyło.Kochała go.Serce z każdą sekundą przyspieszało coraz bardziej,biło tak mocno,że aż bolało.
Prawą ręką przejechała po Jego mokrym od deszczu policzku,kciukiem dotknęła Jego ciepłych warg.Stali tak blisko siebie,czuła Jego oddech.Czuła również Jego bicie serca.Przeniosła rękę na Jego serce.Biło szybko.Spojrzała w Jego oczy,które ciągle spoglądały na nią.Wracała do chwil,które spędzili razem.Do pierwszego spotkania,pierwszej randki,pierwszego pocałunku,do wszystkich chwil.Tych dobrych i tych złych.
-Kim-odezwał się cicho
-Obiecuję,ale ty masz mi obiecać,że wszystko mi wyjaśnisz..-odpowiedziała po chwili milczenia
-Obiecuję-powiedział mocniej ściskając jej rękę
-Kim-ponownie wypowiedział jej imię
-Jack-również wypowiedziała jego imię
-Pamiętaj..pamiętaj,że Cię kocham.Że dzięki Tobie tak naprawdę zrozumiałem co to jest miłość.I że nigdy o Tobie nie zapomnę.-przyciągnął ją do siebie pozwalając jej wtulić się w niego,rozkoszował się zapachem Jej włosów.Po raz ostatni złożył na jej czole soczysty pocałunek.Odsunął się od niej,z bólem powoli puszczał jej rękę.Wziął głęboki wdech i odszedł.Nie odwracał się,nie musiał.Czuł na sobie jej spojrzenie,słyszał jej płacz.Nie chciał na to patrzeć.
A ona stała w tym samym miejscu.Nie przeszkadzał jej coraz bardziej padający deszcz.Patrzyła jak najważniejsza osoba w jej życiu oddala się coraz bardziej.I nie mogła nic z tym zrobić.Nie mogła go powstrzymać.Jej serce uderzało tak mocno o jej klatkę piersiową.Nie mogła wytrzymać tego bólu.Zaczęła głęboko oddychać, wybuchła niekontrolowanym płaczem.Brakowało jej oddechu.Po chwili brunet zniknął z jej pola widzenia.Ona odwróciła się i zaczęła iść.Nie wiedziała dokąd.Po prostu szła,coraz bardziej płacząc,łzy w oczach zamazywały jej wszystko.Wszystko wkoło dla niej przestało mieć znaczenie.To że marznie,to,że grzmi coraz mocniej.Chciała z stąd uciec.Chciała z nim uciec jak najdalej stąd.
Nie zauważyła,że na uboczu stoi zgaszony samochód.Logan spoglądał na zadowoloną Erickę,która zaciągała się papierosem
-Co Cię tak cieszy ?-spytał Logan kładąc rękę na jej nodze
-Nie widziałeś w jakim była w stanie ? Biedna Kimi.Taka zapłakana,taka smutna.Ale to dopiero początek Logan...plan zmierza w doskonałym kierunku.Pod koniec będzie błagała mnie,abym z nią skończyła.Będzie umierała na oczach osoby,którą kocha najbardziej...

Witam Was po tak długiej nieobecności,tym razem z rozdziałem ;)
Mam nadzieję,że nie wyszłam,aż tak bardzo z wprawy,aczkolwiek bardzo fajnie mi pisało się ten rozdział,dostałam nagle natchnienia ;) Oddaje go Wam od razu,w końcu tyle czekaliście :*
Przy okazji dziękuję Wam za ponad 51000 wyświetleń ;o
Nigdy nie sądziłam,że tyle dobije,jestem Wam wdzięczna !
Dlatego rozdział dedykuje dla Was wszystkich,szczególnie dla tych którzy komentują moje rozdziały i motywują mnie do pisania ♥ !
Teraz co do rozdziału..szykujcie się bo przed wami jeszcze 3 rozdziały i będzie się naprawdę wiele działo,ten rozdział to wstęp do tego :) 
Piszcie w komentarzach wszelkie zastrzeżenia,albo pomysły co będzie działo się dalej,chętnie na nie odpowiem !
Buziaki dla Was,dobrej nocki :* 
Mechi Lambre ♥

środa, 19 sierpnia 2015

Wyjaśnienie

Ostatni rozdział był tutaj 1 czerwca...wiem poległam na całej linii,za co bardzo Was przepraszam ! Nie było jednak to spowodowane z mojej winy.Miałam przez prawie całe wakacje problem z internetem na komputerze,przez co pisanie rozdziałów było po prostu nie możliwe..:( a jak internet był to na złość nie było weny,ani czasu :( Zrobię wszystko,aby rozdział pojawił się już w tym tygodniu,może w ramach rekompensaty uda mi się dodać nawet 2 :) Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję,że jeszcze ktoś tu jeszcze został ! :* Buziaki dla Was,wrócę do Was już niedługo ;) !

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział XXVI-"To walcz o niego..."

Słowa nie oddają tego,ile waży strata.
-Erica,ale...jak to na stałe ?-pyta zszokowany chłopak
-A po co mamy siedzieć w tej dziurze ? W Miami jest wszystko czego potrzebujemy,nie pamiętasz Jack jak nam było tam dobrze ?-pyta Erica znacząco się uśmiechając
-Pamiętam,ale nie mogę zostawić....-brunet przerywa myśl,wiedząc,że powiedział o kilka słów za dużo.
-Czego ? A raczej kogo ?-pyta Ericka chłodno,mrużąc oczy
-Moich przyjaciół i dojo-odpowiada spokojnie Brewer
-Daj spokój Jack.W Miami też jest dojo i to pewnie sto razy lepsze od tej rudery.A nasi przyjaciele z Miami czekają na nas-mówi Ericka z naciskiem
-Muszę się zastanowić,pogadać o tym z rodzicami.To nie jest wyjazd na kilka dni.-odpowiada Brewer na spokojnie
-Rozumiem kochanie.Daje Ci jeszcze 2 dni-dziewczyna podchodzi do Brewera i namiętnie całuje go w usta na co Jack odwzajemnia jej pocałunek.
-Muszę lecieć załatwić kilka spraw.Widzimy się wieczorem ?-pyta dziewczyna z uśmiechem
-Jasne,do zobaczenia-odpowiada Jack
Dziewczyna lekko się uśmiecha i opuszcza dojo zostawiając chłopaka,który z całej siły uderza manekina stojącego nieopodal.Szatyn zdawał sobie sprawę,że jego plan zmierza w dobrym  kierunku,ale musiał dopiąć jeszcze ostatni szczegół.Szybkim ruchem wyciągnął telefon z kieszeni i napisał krótkiego sms'a do osoby,której ufał bezgranicznie.
***
-Ale jak to Cię rzucił Grace ?-pyta zszokowana Crawford patrząc na swoją przyjaciółkę,która od 20 minut leżała na łóżku Crawford i tępo patrzyła w sufit
-No normalnie,rzucił,zostawił-po policzku brunetki spłynęła łza,po chwili zaczęło ich spływać coraz więcej.Kimberly usiadła przy przyjaciółce i mocno ją do siebie przytuliła kojąco delikatnie ją kołysząc w jedną i w drugą stronę
-Ale miał jakiś powód ? Przecież to Jerry,nie zostawił by Ciebie od tak-stwierdza Crawford
-Dowiedział się,że byłam z Tomem poprzedniej nocy w klubie-powiedziała cicho
-Ale skąd ?-pyta zdziwiona Crawford
-Ktoś mu podrzucił zdjęcia do skrzynki.Moje i Toma.Jak tańczyliśmy,jak się przytulaliśmy.Ktoś nas obserwował-stwierdziła gorzko brunetka
-Zaszło między wami coś więcej ?-pyta blondynka marszcząc brwi
-Niewiele brakowało.Mam słabość do niego,jest niesamowitym chłopakiem,ale to Jerry'ego kocham-powiedziała pewnie brunetka
-To walcz o niego dziewczyno ! Walcz o to uczucie,którym siebie darzycie-powiedziała Kim z mocą
-A ty ? Dlaczego ty nie walczysz o Jack'a.Przecież go kochasz.-stwierdziła Grace i spojrzała na Kim
-Ja i Jack to co innego.Zdradził mnie-odparła z irytacją
-A później z nim wylądowałaś w łóżku.Nie jesteś mu obojętna,a on Tobie też nie-mówi Grace
-Grace nie zmieniaj tematu.Rozmawiamy o Tobie i o Martinezie-odpowiada Kim,kiedy do Grace przychodzi wiadomość.Brunetka podnosi telefon i uważnie czyta wiadomość
-Muszę lecieć Kim-brunetka szybko podnosi się z krzesła
-Ale,że już ? tak nagle ?-pyta zdziwiona
-Yy..mama chce abym była na kolacji.Przychodzą jacyś goście do ojca-odpowiada szybko
-Dzięki Kim za rozmowę,spiszemy się jutro z tymi zakupami.Na razie !-dziewczyna całuje policzek przyjaciółki i zostawia zdziwioną Crawford samą w swoim pokoju.

***
Dochodziła godzina 22:00.Grace szybkim krokiem szła w stronę knajpy Phila,w której była umówiona z Jackiem.Było już dość ciemno,dlatego ulice Seaford były już opustoszałe.Towarzyszył jej jedynie lekki podmuch wiatru i kilka latarni,które raz się zapalały a raz gasły.Dziewczyna kurczowo ściskała swoją małą torebeczkę.Ulice Seaford o tej porze bywały niebezpieczne.Często pojawiali się na niej mężczyźni,którzy przesadzali z alkoholem i próbowali się dobierać do młodych i atrakcyjnych dziewczyn.Nastolatka nerwowo przełknęła ślinę i przyspieszyła swój krok jeszcze bardziej.Po chwili odetchnęła z ulgą,ponieważ znalazła się pod knajpką Phila.Lekkim ruchem dłoni uchyliła drzwi i niepewnie weszła do restauracji,gdzie panowała ciemność.
-Jack ?-spytała cicho i rozejrzała się po pomieszczeniu
-Jestem tutaj-usłyszała głos za swoich pleców na co lekko podskoczyła i szybkim ruchem odwróciła się stając na przeciwko szatyna
-Musisz mnie straszyć ?-spytała z wyrzutem próbując uspokoić swoje bijące serce
-Nikt za Tobą nie szedł ?-spytał patrząc na brunetkę
-Wydaje mi się,że nie-odparła spokojnie-Dlaczego spotykamy się o takiej porze i w takim miejscu ? Gdzie Phil ?-nastolatka zadała kilka pytań na raz siadając na czerwonym siedzeniu
-Phil udostępnił mi lokal na nasze spotkanie.Wolałbym,aby o naszym spotkaniu nikt się nie dowiedział.-odpowiedział spokojnie również siadając
-Na przykład Erica Knight ?-zapytała ze złośliwością w głosie
-Szczególnie ona..zaraz skąd znasz jej nazwisko ?-spytał marszcząc brwi
-Wiesz Jack jest coś takiego jak internet.A po drugie dowiedziałam się o niej kilku ciekawych rzeczy-odparła wzbudzając w szatynie zainteresowanie
-Na przykład ?-spytał z błyskiem w oku
-Na przykład tego,że w przeszłości zajmowała się handlowaniem narkotyków ze swoim chłopakiem.Mieli spory interes w Miami.Ktoś ich sprzedał na policję i jej chłopak trafił do więzienia nie sprzedając swojej ukochanej dziewczyny.Jej chłopak był pełnoletni i został skazany na 2 lata,podobno wyszedł jakieś dwa tygodnie temu z więzienia.-powiedziała Grace spoglądając na chłopaka,który nerwowo złapał się za głowę.
-A pamiętasz jak się nazywał ten jej chłopak ?-spytał cicho zamykając oczy
-Logan...-zaczęła brunetka
-Logan Evans-dokończył cicho Brewer
-Ty go znasz ?-spytała zaskoczona Grace
-Grace...to ja ich sprzedałem na policję-odpowiedział ledwo słyszalnie chłopak
-Co ?-dziewczyna nerwowo podniosła głos
-To ja ich sprzedałem.To dlatego Erica przyjechała do Seaford.Aby się na mnie zemścić.A skoro ona tutaj jest,to Logan także znajduje się w Seaford-odpowiedział szatyn i nerwowo zaczął przemieszczać się po lokalu
-Jack..ale dlaczego ich wydałeś ?-spytała brunetka będąc w nie małym szoku
-To długa historia-odpowiedział krótko
-Mam czas-odparła z naciskiem lustrując spojrzeniem chłopaka
-Od czego by tu zacząć-odezwał się Brewer po chwili milczenia
-Najlepiej od początku-powiedziała cicho
-Byłem w 3 klasie gimnazjum,Erica była w 1 liceum,Logan w 2.Chodziliśmy do tej samej szkoły w Miami,ponieważ gimnazjum było połączone z liceum.Erica podobała mi się od zawsze.Byłem w niej zakochany.Byłem zdolny zrobić dla niej wszystko.I to zrobiłem.Dzięki kumplowi ze starszej klasy znalazłem się na domówce na której była i ona.Poleciał alkohol i nie tylko alkohol.Ona podeszła do mnie.Byłem w ogromnym szoku,że taka dziewczyna zainteresowała się mną.Zaczęliśmy rozmawiać,piliśmy coraz więcej.I tak od słowa do słowa złożyła mi propozycję nie do odrzucenia.Dobre,łatwe pieniądze za rozprowadzanie narkotyków po moich znajomych.Wiedziałem,że jeśli się zgodzę kupię się w jej łaski i w jej znajomych,w których znajdował się także Logan.Tylko głupiec by odmówił takiej paczce.Każdy chciał być w ich gronie,ona zaczęła mnie namawiać,wiedziała jak zabajerować takiego szczyla jak ja.Zgodziłem się,przez co sam zacząłem brać.Przestałem się uczyć,zacząłem spotykać się ze starszym towarzystwem.Ona dalej mnie bajerowała.Kiedy zobaczyła,że po kilku tygodniach waham się,aby dalej to kontynuować przespała się ze mną i wyznała miłość,a ja naiwny gówniarz uwierzyłem jej-brunet zaśmiał się gorzko,jednak po chwili zaczął kontynuować-No i zaczęliśmy nasz związek,ale ona przy wszystkich swoich znajomych nie przyznawała się do mnie,byłem od wykonywania brudnej roboty.Brałem coraz więcej,a w klubach sprzedawałem jeszcze więcej.Taka sielanka trwała kilka miesięcy,ale pewnego wieczoru to się zakończyło.Szedłem jak zwykle rozliczyć się z nią i Loganem ze sprzedanego towaru.Mieliśmy swoją piwnice,w której braliśmy i rozliczaliśmy się ze sprzedanego towaru i wtedy zobaczyłem ich całujących się.Wiesz,że do tej pory pamiętam co o mnie mówili ? Oderwali się od siebie i zaczęli naśmiewać się ze mnie.Że jestem naiwnym,nic nie wartym szczylem,że najlepiej by było się mnie pozbyć bo ich wkurwiam,ale świetnie sprzedaje towar.Po czym wyznali sobie miłość.Wszystko we mnie pękło.Nigdy nie czułem się bardziej upokorzony.Na drugi dzień poszedłem na policję i wydałem Logana i całą ekipę oczywiście powiedziałem,że brałem też w tym udział.Policja zrobiła nalot,zgarnęli cały towar,pieniądze oraz  Logana.Ericka zdążyła zwiać.
Mi dali wyrok w zawiasach.Spakowałem walizki i z rodzicami przenieśliśmy się tutaj.Ciężko było mi rzucić prochy,ale udało się bo poznałem Was i Kim.Tutaj zacząłem nowy rozdział,skończyłem z tamtym starym,ale Ericka wróciła.Wróciła z zemstą.Dlatego zerwałem z Kim.Dlatego zacząłem całą tą szopkę z Ericką.Nie chciałem,aby ona skrzywdziła Kim.A jest do tego zdolna.To najpodlejsza suka jaką znam.I jestem pewien,że to ona maczała palce w pobiciu i Jerry'ego i Miltona-szatyn skończył mówić i wbił wzrok w podłogę.
Grace próbowała poukładać to sobie w głowie.Nie sądziła,że Jack tyle przeszedł,że został tak skrzywdzony przez ludzi,których miał za swoich przyjaciół.
-Dlaczego nie powiedziałeś o tym Kim ?-spytała po chwili nie zręcznej ciszy
-Bałem się jej reakcji.Do teraz boję się jej o tym powiedzieć.Może nie będę musiał-dokończył cicho
-Co masz na myśli ?-spytała z uwagą przyglądając się chłopakowi
-Ericka zaproponowała mi powrót do Miami.Wiem,że coś zamierza,ale lepiej jak wyjedziemy z Seaford. Przynajmniej Was już nie skrzywdzi-odpowiedział z nutą goryczy
-Jack nie możesz wyjechać ! Co Ci to da ? Poza tym nie wydaje Ci się to podejrzane..laska przyjeżdża tylko po Ciebie do Seaford aby zabrać Cię do Miami ? To nie ma sensu-powiedziała przeczesując włosy
-Powiedziałaś,że Logan wyszedł z więzienia..poza tym skąd to wiesz ?-spytał krzyżując ręce na piersi
-Mam swoje niezawodne źródło informacji.Wyszedł dwa tygodnie temu.-odpowiedziała Odair
-Dwa tygodnie temu również Ericka pojawiła się w Seaford-stwierdził Brewer
-To znaczy,że są razem.Ericka chce Cię zabrać do Miami,aby Logan mógł skrzywdzić Kim.Skrzywdziła już chłopaków,po części mnie została jej Kim...-brunetka nerwowo popatrzyła na chłopaka,który zacisnął ręce w pięść
-Zabije ją-warknął z furią i ruszył do wyjścia
-Jack..hej stój !-brunetka natychmiast pojawiła się przed chłopakiem
-Ona musi za to zapłacić i to słono,ale trzeba wymyślić plan i wydać ją policji-powiedziała Grace patrząc z determinacją na chłopaka
-Na razie musimy zrobić wszystko,aby nie dotknęła Kim.Nie mogę pozwolić,aby ją skrzywdziła.


Witam Was kochane ;* !
Przed Wami rozdział 26.Zbliżamy się do końca.Jeszcze 4 rozdziały ( w tym epilog) i żegnamy się z tym opowiadaniem :(
W tym rozdziale postanowiłam Wam opowiedzieć historię z przeszłości Jack'a i powód dla którego Ericka pojawiła się w Seaford.Skupiłam się na wątku Jack'a i Grace,ponieważ to oni zrobią wszystko,aby powstrzymać Ericke przed skrzywdzeniem Kim.A czym im się to uda ? Dowiecie się już niebawem miśki :*
I powiem Wam,że nawet jestem zadowolona z tego rozdziału,naszła mnie dzisiaj wena :D
A teraz takie małe podziękowania
Minęły już dwa lata odkąd mam tego bloga.Jestem Wam ogromnie wdzięczna,za tyle wejść,w życiu nie spodziewałam się,że tyle osiągnę ♥
Dziękuję Wszystkim,każdemu kto chociaż raz skomentował mój post,każdemu kto zmotywował mnie do 
napisania rozdziału. Szczególnie dziękuje mojej Rox xy,Patty i Emily
Nie raz dostarczałyście mi weny i motywowałyście mnie do pisania,za co bardzo Wam dziękuję,jesteście cudowne ♥♥♥
I powiem Wam coś jeszcze.Gdy skończę tego bloga,nie rozstanę się z Wami (nie wiem czy się cieszycie haha :D) ale planuje założyć 2 nowe blogi ! I nie będzie to historia o kicku..Jeden już jest pewien,nad
 drugim się zastanawiam,ale więcej dowiecie się pod koniec czerwca :) 
A teraz jadę na tej wenie i lecę pisać dalej :*
Pozdrawiam Was gorąco !
Mechi Lambre ♥

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział XXV-"Poczekam na Ciebie"

Erica Knight pewnie przemierza późną nocą opustoszały park Seaford. Nie towarzyszy jej nic,oprócz lekkiego powiewu wiatru i dźwięku wydanego przez jej obcasy.Po chwili dociera na umówione miejsce,gdzie czeka na nią  chłopak w kapturze,który od razu podnosi się z ławki.
-Masz to o co Cię prosiłam ?-Knight wygodnie siada na drewnianej ławce w parku i mruży oczy patrząc na chłopaka,stojącego na przeciwko niej
-Ciebie też miło widzieć Ericka-mruknął chłopak
-Masz ?-spytała zniecierpliwiona stukając idealnie wypiłowanymi czerwonymi paznokciami
-Nigdy nie spóźniam się z zamówieniami-warczy i wyciąga brązową kopertę z pod bluzy
Ericka chwyta kopertę i szybkim ruchem dłoni odrywa początek koperty i wyciąga z niej zdjęcia.Każde kolejne zdjęcie sprawia,że na twarzy Knight pojawia się coraz większy uśmiech.
-Nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłeś mi humor Logan.-dziewczyna wstaje i składa namiętny pocałunek na jego ustach,który on od razu odwzajemnia bardziej go pogłębiając.
-Teraz twoja kolej do poprawienia mi humoru-mruczy blondyn swoją rękę kierując na pupę dziewczyny
-Może nie tutaj misiaczku ?-Dziewczyna powoli zabiera ręce chłopaka i szeroko się uśmiecha
-W takim razie,zapraszam do mnie.-blondyn ponownie całuje łapczywie Ericke i ruszają do samochodu chłopaka,po czym odjeżdżają z piskiem opon.

***
-Nie będę z Tobą więcej grać w tę durną grę !-zirytowana Crawford rzuca padem na stół i siada na skórzaną kanapę  zakładając nogę na nogę na co Parkinson <Beck> parska śmiechem
-No każdemu zdarza się przegrać-mruczy przeczesując włosy
-AŻ 15 RAZY Z RZĘDU ! -wybucha Kim wyrzucając ręce ku górze
Beck zaciska wargę próbując nie wybuchnąć śmiechem
-Kim tłumaczyłem Ci,że wciskając wszystkie przyciski na raz,nic nie ugrasz.Na spokojnie.Tutaj-Beck delikatnie chwyta dłoń Crawford i kładzie ją na przycisk pada-tym przyciskiem kopiesz,a tym bronisz się-Beck podnosi głowę i z uśmiechem przygląda się skupionej blondynce.Po chwili ona też podnosi głowę.Ich twarze niemal się stykają.Ich usta dzieli kilka milimetrów.
-Jesteś taka piękna-szepcze Beck
Speszona Crawford delikatnie się odsuwa i spuszcza głowę
-Ja przepraszam,nie powinienem..-zaczął Beck,ale Kim od razu mu przerwała
-Nie chce żebyś zrozumiał mnie źle.Lubię Cię.I to bardzo,ale ja nie chce być na razie w żadnym związku.Po ostatnim mam dość-Kimberly nerwowo bawi się dłońmi.Beck delikatnie chwyta dłonie Crawford i chowa je w swoje
-Poczekam na Ciebie.Nigdzie mi się nie śpieszy-Chłopak posyła ciepły uśmiech w stronę Crawford,która odwzajemnia go promiennie się uśmiechając
-To co rewanż ?-pyta Beck szczerząc zęby w uśmiechu
-Teraz Cię zniszczę-odparowuje pewnie i zaciętą miną po czym oboje wybuchają gromkim śmiechem.
***
-Wytłumaczysz mi co to znaczy ? -wściekły Martinez bez pukania wchodzi do pokoju Odair i rzuca brązową kopertę na łóżko Grace. Zdziwiona dziewczyna podnosi kopertę i otwiera ją.
-Skąd to masz ?-dziewczyna nerwowo przegląda jej kolejne zdjęcia z poprzedniej nocy spędzonej z Tomem w klubie.
-Były w mojej skrzynce.Kto to jest ?-warczy wściekły 
-Nikt ważny-odpowiada Grace 
-Nikt ważny !?-wrzeszczy-To skoro to nikt ważny to dlaczego nic o tym spotkaniu nie wiedziałem ?-pyta chłodno
-Mam Ci się z każdego spotkania tłumaczyć ? Z kim wychodzę i co robię ? Mam 17 lat do cholery i małżeństwem nie jesteśmy-Grace podnosi głos coraz bardziej 
-I to jest Twoje wyjaśnienie ?-pyta z goryczą Martinez -Nie spotkałaś się wczoraj ze mną tylko z nim.Ubrałaś się jakbyś szła na randkę a nie na spotkanie z kolegą.A ta róża ? A ten taniec gdzie się obejmujecie,całujecie w policzek ? To nic nie znaczy ?-Martinez z bólem w oczach patrzy na Odair
-Nie,to nic nie znaczy-odpowiada Grace patrząc na niego
-Dzwoniłem do Ciebie wczoraj.Martwiłem się,ty bawiłaś się w najlepsze.I wyglądałaś na szczęśliwą.Nie mów mi,że to nic nie znaczy,bo to kłamstwo.-powiedział zirytowany-Gdyby nie te zdjęcia nawet byś mi nie powiedziała o tym spotkaniu-dokończył uważnie patrząc na dziewczynę,która spuszcza głowę.
-Grace to dalej nie ma sensu,ciągle się kłócimy i ty jeszcze coś ukrywasz i widzę,że Cię to męczy,ale ty nie pozwalasz sobie pomóc-mówi Martinez przeczesując włosy
-Jerry jaa..
-Nic nie mów Grace,lepiej będzie jeśli się rozejdziemy.Mam nadzieję,że będziesz z nim szczęśliwa,że jest Ciebie wart.-mówi Jerry smutno
-Proszę,nie zostawiaj mnie-prosi Grace łamiącym się głosem.Dziewczyna szybko zaciska powieki,aby dalej widzieć wyraźnie jej chłopaka.
Jerry podchodzi do niej i mocno całuje ją w głowę wdychając i rozkoszując się jej szamponem o zapachu truskawki,który tak uwielbiał.Delikatnie dłonią przejeżdża po jej policzku i składa czuły pocałunek na jej ustach przegryzając jej dolną wargę,co ona wprost uwielbiała.
-Cześć Grace.

***
Jack Brewer ćwiczył kolejną godzinę w dojo.Całe swoje emocje,które dusił w sobie wyładowywał na manekinie.Ciosy z każdym kolejnym uderzeniem stawały się coraz silniejsze.Był tak pogrążony w swoich myślach,że nie usłyszał jak do dojo weszła uśmiechnięta Ericka.Dziewczyna oparła się o ścianę i bacznie obserwowała swojego chłopaka.Po chwili chłopak czując czyjś wzrok na sobie odwrócił się.
-Długo tu stoisz ? -spytał z uśmiechem Jack
-Przed chwilą przyszłam,nie chciałam Ci przeszkadzać-dziewczyna podeszła do chłopaka i łapczywie pocałowała go w usta 
-Myślałem,że mamy spotkać się wieczorem-powiedział,gdy oderwali się od siebie 
-Bo mieliśmy,ale nie mogłam już wytrzymać i muszę znać odpowiedź-odparła z lekkim uśmiechem
-Odpowiedź na co ?-spytał nic nie rozumiejąc
-Na moją propozycję.Minął już tydzień i nie odpowiedziałeś mi -stwierdziła Knight 
-Gdzie konkretnie mielibyśmy wyjechać Ericka ?-spytał Jack
-Wrócilibyśmy na stare śmieci kochanie.Do Miami.Ty i ja i ta wspaniała plaża.
-W sumie taki wypad na weekend dobrze by nam..-zaczął Jack,ale Ericka mu przerwała
-Jack,ale ja nie mówię o wypadzie na weekend-powiedziała Knight
-A na ile chciałabyś wyjechać ? 4 dni ? Tydzień ?
-Na stałe Jack.


Witam Was po tylu miesięcznej nieobecności :( :* !
W ciągu tych kilku miesięcy wiele się u mnie działo i na prawdę nie miałam możliwości ani sił tworzenia
rozdziałów +miałam masę nauki bo piszę egzaminy za 4 dni :/
Ale wracam do Was !
Po egzaminach wracam do was z nowymi pomysłami  i postaram się dodawać znacznie częściej rozdziały.
Ten blog będzie miał ich jeszcze tylko 5 i wiele będzie się działo,myślę,że Wam się spodoba :*
Rozdział jest krótki,ale wynagrodzę Wam to kolejnym rozdziałem ;)
Mam nadzieję.że ktoś tu ze mną jeszcze został !
A teraz zabieram się do nauki i życzę Wam miłego czytania i udanej soboty ♥
Trzymajcie się ciepło !
Mechi Lambre ♥

PS: Jak myślicie Jack wyjedzie czy nie ;) ? (Jestem ciekawa waszych pomysłów,może mnie czymś zainspirujecie :*)

środa, 4 lutego 2015

Wyjasnienie

Nie dodaje tutaj nic od dłuższego czasu,wiem. I przepraszam za to. Jest to spowodowane dwoma powodami.
1. Od ponad 2 miesiecy mam ciagle problemy z internetem w komputerze (teraz tam go wgl nie mam i jestem skazana na tablet)
2. Brak weny. Jedyne czego jestem pewna to tego ze skoncze tego bloga (zostało jeszcze 6 rozdziałów) .Nie wiem czy skoncze tamtego bloga,pomysle.
Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze jest.Może ktoś został.Dziekuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem,to naprawdę mile ze tak się pytacie o następny rozdział :*
Mam teraz ferie,spróbuje znaleźć wene,ale niczego nie obiecuje :-)
Pozdrawiam
Mechi Lambre <3